...

...

czwartek, 12 lutego 2015

Chapter 2

- Wierzysz że można jej pomóc?
- A ty nie?!
Chwila ciszy.
- Co z Ciebie za ojciec?! To nasza jedyna córka! Musimy jej pomóc!
- Nie widzisz że to jest niemożliwe? Ona sama nawet w to nie wierzy że jej pomożemy.
- Wyjdź stąd! Już! Nie chce Cię tu widzieć!
Jej głos drżał.
Jego był totalnie obojętny.
Kiedy wyszedł z pokoju postanowiłam się odezwać.
- Mamo nie przejmuj się. - wyszeptałam zmęczonym głosem.
- Córeczko czy ty... Słyszałaś?
- Tak mamo.
Z jej oczu polała się masa łez.
- Mamo nie płacz. To nie potrzebne.
- Przepraszam. - Ledwo wyszeptała przez łzy. - Pójdę po pielęgniarkę. - Ucałowała mnie w czoło i wyszła.
 Czy ojciec chce sobie dać ze mną spokój? Na prawdę jest ze mną tak źle?
Zawiedli się na swojej jedynej córce. Jak mogłam być taka głupia i uwierzyć że chcą mi pomóc. Jestem beznadziejna.
Moje myśli rozbiła wchodząca do pokoju mama z pielęgniarką.
- Co się w ogólne stało? - spojrzałam pytająco na pielęgniarkę.
Uśmiech jej zszedł z twarzy.
- Kochanie wiesz ile czasu już tu leżysz?
- Godzinę może dwie, tak mi się wydaje.
- Leżysz już od tygodnia....



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz